poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdzial 2

Wstałam dziś o godzinie 8:17, co dla mnie było nowością, bo zawsze wstawałam po 11. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam białą, zwiewną koszulkę na ramiączkach i czarne rurki. Zeszłam na dół, spodziewając się tam Madison, ale jej tam nie było, co mnie zdziwiło. Wzruszyłam ramionami; przecież nie zakażę wychodzić z domu.
Postanowiłam, że nie będę siedzieć w domu, więc ubrałam buty i wyszłam. Kierowałam się do centrum handlowego. Już po paru minutach tam byłam, ale nie dało się przejść; wszędzie były piszczące dziewczyny. Pewnym siebie krokiem ruszyłam w kierunku mojego ulubionego sklepu z butami, ale po prostu nie dało się tam dojść. Po paru minutach znalazłam się przy drzwiach, ale ochroniarz mnie zatrzymał.
-Panienko, niestety tam nie wejdziesz - powiedział, trzymając mnie za ramię.
-Niby dlaczego? - warknęłam, i się wyrwałam.
-Ponieważ w środku, jest Pan Tomlinson, a ja nie wiem czy nie jesteś psycho-fanką.
Zaczęłam się śmiać. Ludzie patrzeli na mnie jak na idiotkę, ale miałam to gdzieś. Otarłam swoje łzy, i powiedziałam:
-Wpuścisz mnie tam czy nie?
-Niestety nie, nie mogę narażać Pana Tomlinsona - parsknęłam śmiechem.
Wyjęłam swój telefon i weszłam na wszystkim znany Twitter.

@luuvmymineex: Ej, stoję przed tym sklepem, w którym jesteś, ale jakiś kolo nie chce mnie wpuścić.

Widziałam, jak Louis wyciąga swój telefon i zaciąga brwi. Popatrzył się w stronę drzwi i mnie zobaczył. Zaczął się śmiać, tak naprawdę nie mam pojęcia z czego, być może z tego jak wygląda nasze pierwsze, nieplanowane spotkanie. Podszedł do drzwi, otworzył je i mnie "wciągnął" do środka. Piski były w tym momencie nie do zniesienia.
-Wiesz, inaczej sobie wyobrażałem nasze spotkanie. - parsknął śmiechem
-Ta, ja też
-Coś się stało? - zapytał tak jakby z troską
-Wiesz, oprócz tego, że jutro będę na okładkach wszystkich gazet, i będę tajemniczą nieznajomą samego Louisa Tomlinsona to wszystko okej - uśmiechnęłam się sztucznie - albo nie, to nie wszystko. Twoje fanki mnie nienawidzą - pokazałam palcem na szybę, gdzie pełno nastolatek aż kipiało złością w moją stronę. Louis uśmiechnął się smutno.
-No ale cóż, trudno. Przeżyję. Mimo tego, że znam cię zaledwie jeden dzień to cię lubię. - powiedziałam, a Louis się zaczął głupkowato uśmiechać.
-Chodź - pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. - Niespodzianka.
Wyszliśmy, a ja usłyszałam masę pytań w moją stronę, a szczególnie jedno przykuło moją uwagę
-Czy to twoja kolejna dziwka? - zapytał jakiś chłopak, a ja przystanęłam, bo dobrze znałam ten głos.
-A nawet jeśli to co? - uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę. Wszyscy patrzeli na to przedstawienie, nawet Louis. Na pewno będę musiała się tłumaczyć.
-Jeżeli tak, to twój sekret nie będzie już taki bezpieczny - powiedział, a ja zamarłam. Słyszałam szepty poniektórych dziewczynek "Jaki sekret?" "Kto to w ogóle jest?", ale nie zamierzałam na to odpowiadać.
-Nie odważysz się - powiedziałam stanowczym głosem.
-Nie? - podniósł brew - Oddaj kasę, a ja się zastanowię - rzucił, a ludzie spojrzeli się na mnie. Wyciągnęłam swój portfel, gdzie znajdowało się £150, i mu je podałam.
-Posłuchaj kutasie, nie mam więcej. Przeleje ci jak będę w domu... - zaczęłam, ale Louis mi przerwał.
-Ile jest ci winna? - zapytał, a ja wybałuszyłam oczy. Nie, proszę.
-£1000
-No chyba cię popierdoliło - krzyknęłam w jego stronę - Louis idziemy - pociągnęłam go za rękę, ale on się nawet nie poruszył.
-Masz i trzymaj się od niej z dala - warknął w stronę bruneta, ale Maxowi tylko powiększył się uśmiech. Przeliczył kasę i powiedział:
-Jeszcze się spotkamy, kochanie.
Odszedł, a oczy wszystkich zostały skupione na mnie. Widziałam nie jeden telefon nagrywający te zdarzenie, i jestem bardziej niż pewna, że jutro będzie to w Internecie.
-Chodźmy już - szepnął Louis, i mnie pociągnął w stronę toalet. Pewnie chciał wyjaśnień.
Po paru minutach, znajdowaliśmy się w męskiej toalecie.
-Kto to był? - zapytał Tomlinson. Na pewno nie powiem mu "No wiesz, to był tylko mój były szef, któremu odsprzedali mnie rodzice. To on zrobił ze mnie maszynę do zabijania, ale cóż. Uciekłam mu, znalazłam sobie nowego szefa, który jest moim przyjacielem i to ja jestem Diablicą, nikt ważny." Musiałabym być nieźle walnięta, gdybym mu tak powiedziała.
-Nie mogę ci powiedzieć, naraziłabym cię na niebezpieczeństwo - powiedziałam cicho. Brunet parsknął śmiechem
-Ty? Mnie? Na niebezpieczeństwo? - zaczął się śmiać, a ja byłam zła.
-Chcesz wiedzieć czemu nie chce ci powiedzieć? - pokiwał głową - jestem cholerną d.. - nie dokończyłam, bo rozdzwonił się mój telefon. Wyjęłam go i zobaczyłam imię mojej przyjaciółki. Bez zastanowienia odebrałam.
-Musisz tu natychmiast przyjechać! - wykrzyknęła szeptem, Madison
-Co się dzieje? - zapytałam
-Ktoś się włamał do domu, a ja aktualnie siedzę zamknięta w pokoju, nic takiego - powiedziała ze sarkazmem
-Kurwa! - wykrzyknęłam - Dobra, schowaj się pod łóżko, i nawet nie próbuj się odezwać, lub poruszać - powiedziałam - Ja już jadę - dodałam i rozłączyłam się.
-Co do...
-Później ci napiszę, teraz muszę jak najszybciej iść - rzuciłam jeszcze krótkie "Cześć" i wyszłam. Oczywiście blask fleszy i miliony pytań. Olałam je, i jak ruszyłam w stronę wyjścia. Przez to wszystko, nawet nic nie kupiłam.

*parę minut później*

Stałam przed drzwiami mojego domu. Nie mogłam spokojnie podejść do doniczki, gdzie trzymamy zapasową broń, ponieważ za rogiem są Paparazzi. No cóż, będę musiała użyć rąk.
Weszłam po cichu do domu i już na początku zobaczyłam rozwalony przedpokój. Weszłam do salonu, gdzie był jeden facet. Podeszłam do niego na paluszkach, założyłam rękę na szyję i pociągnęłam w dół, trzymając nogę pomiędzy jego kolanami.
-Gadaj, po co tu jesteście i kto was tu przysłał - za każdym słowem, mocniej zaciskałam rękę na jego szyi. Mężczyzna coraz bardziej robił się fioletowy, ale mi to nie przeszkadzało.
-Po narkotyki - wziął głębszy oddech - które podobno ukradłaś - kaszlnął dwa razy
-Kto was tu przysłał? - warknęłam
-M-max- jąkał się. Wkurwiłam się. Uderzyłam go z całej siły, kolanem w głowę a ten stracił przytomność. Odstawiłam go na ziemię i podeszłam do szafki zabezpieczonej kluczykiem. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej broń. Odbezpieczyłam ją i poszłam na górę. Sprawdziłam wszystkie pokoje, ale już nikogo nie było. Zabezpieczyłam broń ponownie i poszłam do pokoju Madison. Zapukałam, ale nikt nie odpowiedział.
-Madison, to ja! - wykrzyknęłam. Usłyszałam ciche szmery, a po chwili przekręcanie klucza w drzwiach. Kiedy się otworzyły, od razu przytuliłam przyjaciółkę. Odsunęłam się od niej, i dokładnie obejrzałam ją z każdej strony, czy przypadkiem niczego jej nie zrobili. Na szczęście nie.
-W tej chwili masz mi to wytłumaczyć - warknęła, a ja powiedziałam
-Ok, tylko chodźmy na dół, bo taki jeden tam został.
Zeszliśmy na dół, ale nikogo tam nie zastaliśmy. Dziwne, bo jestem pewna, że jeszcze kilkanaście minut temu, ktoś tu leżał. Zamiast tego, zobaczyłam kartkę:
"Gra rozpoczęta, kochanie -M"
Wszystko, tylko nie to.
____________________________
Rozdział dedykuję Weronice:-)
#dymmmff

niedziela, 24 stycznia 2016

Rodzial 1

Następnego dnia zostałam obudzona przez mój telefon. Sięgnęłam po niego ręką.
-Halo - warknęłam do telefonu. Nienawidzę jak ktoś mnie budzi.
-Mamy akcję - powiedział mój szef, nawet nie komentując mojej wypowiedzi w jego stronę.
-Jaką? - zapytałam z ciekawości.
-Musisz - przerwał na chwilkę; słyszałam jak w czymś szpera - Musisz zastraszyć takiego jednego faceta. Wisi mi dziesięć tysięcy funtów, a to mało nie jest. - zachichotałam
-Spoko, zastraszę go, a potem?
-No wiesz co musisz zrobić.. - powiedział, a ja już wiedziałam o co chodzi.
-Dobra, kiedy i gdzie?
-Mieszka na ulicy Queen Victoria Street 28*. Najlepiej zrób to jeszcze dzisiaj, pomiędzy 22-23, nikogo nie będzie wtedy u niego, bo żona wyjechała z dziećmi do swojej matki. - zamyśliłam się na chwilkę. Dzisiaj nic szczególnego nie robię, więc mogę to wykonać.
-A kamery? - zapytałam.
-Madison się tym zajmie, tylko jej powiedz - powiedział a ja się rozłączyłam.
Popatrzyłam się jeszcze na zegarek, żeby zobaczyć która godzina. 11:28. Westchnęłam i wstałam z łóżka.
Zeszłam na dół gdzie jak zwykle z laptopem na kolanach, siedziała Madison.
-Masz coś zrobić z kamerami na Queen Victoria Street 28. - powiedziałam a ona tylko pokiwała głową. Poszłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie jajecznicę na śniadanie.
Usiadłam w salonie, jedząc moje śniadanie jednocześnie wchodząc na Twittera. Napisałam, tak jak to miałam w zwyczaju dzień dobry, miłego dnia. Oczywiście minutę później dostałam wiadomość. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

@Louis_Tomlinson: siemka mała

@luuvmymineex: mała to jest twoja pała ;-;

@Louis_Tomlinson: gdybyś tylko ujrzała mojego pytona.....

@luuvmymineex: jak ty właśnie nazwałeś swojego kutasa

@Louis_Tomlinson: o boże! przepraszam! niall wziął mi telefon, i zaczął do ciebie pisać

@luuvmymineex: kto to niall


@Louis_Tomlinson: była piątka, ale zayn odszedł tłumacząc, że chce zrobić karierę solową.

@luuvmymineex: wyślij mi zdjęcie zayna

@Louis_Tomlinson: wejdź sobie na jego twittera @zaynmalik

parę minut później

@luuvmymineex: on jest taki hunbyuhib

@Louis_Tomlinson: jaki? :D

@luuvmymineex: nieważne, muszę kończyć papa ::::::::::)

@Louis_Tomlinson: pa x

Mimo to, że nie mam czystego sumienia, na Twitterze, mogłam się zachować jak prawdziwa fangirl, mimo, że nie jestem fanką żadnego zespołu. Na Twitterze nikt mnie nie oceniał, bo nikt mnie nie zna. Nikt nie wie, że jestem nią. Odłożyłam telefon i załączyłam telewizor. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielki znak zapytania. Postanowiłam, że z chęcią posłucham.
-Już od dwóch tygodni nie było żadnego zgłoszenia w sprawie z Diablicą. - parsknęłam na to przezwisko - Wiemy tylko, że jest kobietą, około dwudziestego roku życia. Ma około 1,70cm, blond włosy i szare oczy. Od ponad roku okradła już dziesiątki banków; nie jesteśmy tego w stanie zliczyć. Oraz zabiła setki osób. Lecz co ciekawe, zawsze kiedy wchodziła na czyjąś posesję, kamery z danego domu zostały wyłączane. Musi mieć niezłe wtyki, żeby przejść taki system ochrony! - wykrzyknęła, a ja z Madison przybiłyśmy sobie piątki - Jejku, taka młoda dziewczyna a życie ma już zmarnowane.
-No chyba nie - mruknęłam pod nosem
-Tak więc zamykajcie domy na wszystkie zamki i uważajcie! Mówiła dla Was Angelina Mark - uśmiechnęła się fałszywie, a ja zgasiłam telewizor.

*21:20*
Przez cały dzień nie robiłam nic szczególnego, oprócz obijania się. Dowiedziałam się, że kamery zostaną równo o 21:45 wyłączone, więc ja miałam jeszcze 25 minut czasu. Ubrałam się dosyć elegancko, jak na taką akcję, bo miałam na sobie białą koszulę, marynarkę, czarne spodnie i szpilki. Poszłam w stronę kuchni, skąd wzięłam jabłko z blatu. Pożegnałam się z Madison, i ruszyłam w stronę garażu. Zapaliłam mojego Audi i ruszyłam.

*20 minut później*
Byłam już pod domem tego gościa, tylko czekałam na sms od Madison, że kamery są dokładnie wyłączone. Nie mogę ryzykować.

Od: Madison x
Do: Victoria
Tori, wszystko wyłączone możesz wchodzić.

Od razu zjebała mi humor tym, że nazwała mnie Tori. Jak ja nienawidzę tego skrótu od mojego pełnego imienia Victoria.
Odbezpieczyłam broń i zakryłam koszulką. Przeszłam przez furtkę i podeszłam do okna, które było uchylone. Przełożyłam rękę i otworzyłam je na oścież. Weszłam po cichu, i zamknęłam za sobą okno. Przeszłam przez kuchnie (bo akurat do niej weszłam), do salonu. Telewizor był wyłączony, światła zgaszone. Pewnie śpi pomyślałam. Weszłam na górę, i zaczęłam szukać sypialni. Przeszłam przez wszystkie pokoje i żadne z nich nie okazało się być sypialnią. Został mi ostatni pokój. Przekręciłam gałkę i weszłam do środka. Na środku wielkiego łoża leżał facet, około 40 lat. Podeszłam do szafki gdzie leżało zdjęcie rodziny, zaśmiałam się na ich fałszywe uśmiechy. Zobaczyłam, że na parapecie stał szklany wazon. Wzięłam go w swoje ręce, mocno rzucając nim o ziemię. Facet od razu wstał. Zaśmiałam się głośno, przez co zwrócił swoją uwagę na mnie. Zaczął się na mnie bezwstydnie gapić.
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej - powiedziałam dumnie. Oprzytomniał i się na mnie spojrzał.
-Kim jesteś? - warknął. Chyba nie lubi jak ktoś go budzi, jeszcze w dodatku taki sposób.
-Twoim koszmarem, kochanie - uśmiechnęłam się szyderczo. Facet podrapał się po głowie, zastanawiając się pewnie o co mi chodzi.
-Nie pamiętam, żebym miał kochankę - podrapał się po głowie. Zaśmiałam się. To było pewne, że nie będzie wiedział o co chodzi i kim jestem.
-A pamiętasz, żebyś brał od kogoś pożyczki? - zapytałam, dalej się uśmiechając. Zastanawiał się przez chwilkę, ale później spojrzał się na mnie z przerażeniem.
-Jesteś nią, prawda? - zapytał z strachem. Rozbawiona pokiwałam głową, i wyciągnęłam broń.
-A teraz grzecznie powiesz, jaki jest kod do twojego konta, albo twoja rodzina powie papa - zachichotałam. Facet spojrzał na mnie jeszcze bardziej przerażony niż wcześniej.
-2007 - powiedział a ja zrobiłam facepalma. Było oczywiste, że poda rok urodzeń swoich dzieci.
-Ok - wzruszyłam ramionami i strzeliłam. Krew była dosłownie wszędzie; nawet na mnie. Wzięłam kartkę z biurka oraz długopis i napisałam.
Tak to jest jak mąż oraz ojciec pożycza kasę od osób, od których nie powinien. Całuski - Diablica.
P.S twój mąż jest dobry w łóżku, Hannah.
Zostawiłam karteczkę na biurku i wyszłam z domu. Nigdy się z tym oblechem nie przespałam i nie przespałabym. Napisałam to, żeby ją wkurzyć jeszcze bardziej. Podeszłam do swojego auta i odjechałam w stronę domu.

*następny dzień 10:00*
- Z ostatniej chwili! - zaczęła - Wczoraj w nocy, między 22:30 a 23, Diablica znowu zabiła niewinnego człowieka! A jednak! Marc McLevis nie był tym za kogo go uważano! Podobno pożyczył kasę od Diablicy która zostawiła liścik dla rodziny, uwaga cytuje: "Tak to jest gdy mąż oraz ojciec pożycza kasę od osób, od których nie powinien. Całuski - Diablica. P.S twój mąż jest dobry w łóżku, Hannah."  Czyżby Diablica przespała się z McLevis'em?
-Chciałabyś - mruknęłam pod nosem, wiedząc, że tego nie słyszy
-Co powie Pani w tej sprawie, Panno McLevis? - zapytała prezenterka, jego żonę - Nie wierzę w to, żeby mój mąż miał coś z nią do czynienia. - pociągła nosem, a ja zachichotałam - Dzieci się cały czas pytają gdzie jest ich tatuś, a ja już nie wiem co odpowiadać. Mimo, że minęło dopiero parę godzin odkąd nie żyję, dzieci wypytywały o niego cały czas; co pięć minut. Alice i Max byli jego oczkiem w głowie. Zawsze ich rozpieszczał, mimo to, że mu nie pozwalałam - cichutko się zaśmiała, na to wspomnienie - Ja go kochałam ponad życie, znaczy dalej kocham. Nigdy nie będę wierzyć w to, że miał coś z nią do czynienia, tym bardziej, że pożyczył od niej kasę. A co do tego, że się z nią przespał. To chyba by mi powiedział, prawda? - teraz już się całkowicie załamała i wybuchła płaczem.
-Serio się z nim przespałaś? - zapytała blondynka, patrząc na mnie nie dowierzającym wzrokiem.
-Nie, coś ty. Nawet bym go nie dotknęła - powiedziałam a Madison wybuchła śmiechem.
Mój telefon zawibrował, więc wzięłam go do ręki.

@Louis_Tomlinson: oglądałaś fakty?

@luuvmymineex: tak

@Louis_Tomlinson: biedny człowiek, wierzysz w to, że pożyczał od niej kasę?

@luuvmymineex: tak

@Louis_Tomlinson: serio

@luuvmymineex: tak

@Louis_Tomlinson: wiesz co mi się przypomniało?

@luuvmymineex: tak

@Louis_Tomlinson: ja nawet nie wiem jak masz na imię.

@luuvmymineex: nie męcz, się i tak ci nie powiem

@Louis_Tomlinson: czemu? :(

@luuvmymineex: bo cię nie znam?

@Louis_Tomlinson: Cześć! Mam na imię Louis Tomlinson i jestem piosenkarzem w zespole One Direction!

@luuvmymineex: co ty odpierdalasz?

@Louis_Tomlinson: no mówiłaś że mnie nie znasz

@luuvmymineex: bo to prawda ale..

@Louis_Tomlinson: zagrajmy w 20 pytań!

@luuvmymineex: ile masz lat?

@Louis_Tomlinson: 24 a ty?

@luuvmymineex: 20

@Louis_Tomlinson: jesteś dziewicą?

@luuvmymineex: po co ci to wiedzieć?

@Louis_Tomlinson: chce wiedzieć czy będę twoim pierwszym.

@luuvmymineex: jesteś popieprzony, lmao

@Louis_Tomlinson: czyli jesteś dziewicą?

@luuvmymineex: nie

@Louis_Tomlinson: aha.

@luuvmymineex: kropka nienawiści?

@Louis_Tomlinson: tak............

@luuvmymineex: Victoria.

@Louis_Tomlinson: co?

@luuvmymineex: Nazywam się Victoria :) :) :)

___________________________________

#dymmmff

piątek, 15 stycznia 2016

Prolog

Weszłam na bardzo popularny portal; Twitter. Przejrzałam powiadomienia i jedno szczególnie rzuciło mi się w oczy.
@Louis_Tomlinson zaczął cię obserwować.
Weszłam na jego profil i od razu zobaczyłam, że jest zweryfikowany. Pooglądałam parę jego tweetów i pomyślałam, że może być zabawnie. Ja go nawet o follow nie prosiłam, wisi mi to.
Poszłam do salony gdzie siedziała w okularach i laptopem na kolanach, moja kochana przyjaciółka Madison.
-Hejka - rzuciłam. Blondynka tylko na chwilkę podniosła wzrok z laptopa i od razu wróciła do pracy.
-Mam sprawę. - powiedziałam a Madison ponownie odwróciła wzrok z laptopa na mnie. Akurat kiedy chciałam się jej zapytać, to przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Zmarszczyłam brwi; nie wiedziałam kto by mógł do mnie pisać.
Westchnęłam i wzięłam do ręki mój telefon. Wiadomość z Twittera. Dziwne, nikt do mnie nie pisze, bo nie lubią mnie za moją 'szczerość'. Niestety, prawda boli.

@Louis_Tomlinson: Hej :)x

@luuvmymineex: yy, hej?

@luuvmymineex: Znamy się?

@Louis_Tomlinson: To ty nie wiesz kim ja jestem? lol

@luuvmymineex: No nie za bardzo.. Właśnie miałam się przyjaciółki zapytać, ale jak widzisz mi przerwałeś :))

@Louis_Tomlinson: Dobra a ty kim jesteś?

Powiedzieć mu czy nie powiedzieć?
-Madison, kto to Louis Tomlinson? - zapytałam jej, a ta spojrzała na mnie wielkimi oczami
-Nie wiesz? - pokręciłam głową. Zachichotała - Louis Tomlinson to światowej sławy piosenkarz. Śpiewa w zespole.. - poklikała coś na laptopie i znowu się do mnie odwróciła - One Direction - uśmiechnęła się. Na moją twarz złośliwy uśmieszek. Pobawimy się Panie Tomlinsonie.

@luuvmymineex: Jestem tą, przed którą ostrzegali Cię rodzice, kiedy byłeś mały.

Widziałam, że przeczytał. Niestety nie odpisał. Ciekawe czy z przerażenia czy najnormalniej w świecie był zajęty.
________________________________________

#dymmmff